top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraSolo Meeple

20 najlepszych gier solo wg Solo Meeple

Zaktualizowano: 27 gru 2018

Nie było łatwo zrobić tej listy, ale oto jest: 20 najlepszych - dla mnie - gier solo. Mam nadzieję, że komuś w czymś ona pomoże. Jakby co, to pytajcie o te tytuły... i wszystkie inne ;)



2018 rok był w zasadzie pierwszym, w którym na poważnie wziąłem się za gry planszowe solo. Wcześniej przez kilka lat grałem z żoną i znajomymi, ale żona nie ma takiej zajawki jak ja, a wszystkim znajomym pojawiły się dzieci i teraz grają "w życie". Stanąłem więc przed ważnym pytaniem: grać solo, czy wcale? Do tej pory planszówki w pojedynkę niespecjalnie mnie bawiły, ale w grudniu 2017 roku sięgnąłem po Pandemic: Legacy i już w połowie kampanii zrozumiałem, że samemu też można się świetnie bawić przy grach planszowych!


Poniższa lista ma charakter poglądowy - w takim sensie, że wielkiej wagi do miejsc bym nie przywiązywał. Tak naprawdę za mało grałem w tytuły te i takie, które się tu nie załapały, żeby w pełni świadomie uporządkować ja na miejscach 1-20. Wszystkie są znakomite i ułożyć je na zasadzie lepsza/gorsza jest bardzo ciężko. Jeśli więc ich nie znacie, to polecam przyjrzeć się każdej z listy, a nie tylko tym z czołówki. Bo cała dwudziestka to - przynajmniej dla mnie - ścisła czołówka ;)


Gry, które mam w kolekcji, ale z których zrezygnowałem, bo zdecydowanie za mało w nie grałem:

  • Uczta dla Odyna

  • Scythe

  • Santa Maria

  • Robin Hood and the Merry Men

  • Pierwsi Marsjanie

  • Dziedzictwo

  • Alien Artifacts

  • Pandemic Lekarstwo

  • FUSE

  • Tiny Epic Zombies

  • Terraformacja Marsa

  • Kroniki zbrodni

Gry, które mam w kolekcji, ale które nie załapały się do czołówki w innych względów:

  • Cavern Tavern

  • Charterstone

  • Subdivision

  • Zaginiona ekspedycja

  • Superhot

  • Multiuniversum

  • Tiny Epic Western

  • Spirits of the Forest

  • Marco Polo

  • Zamki Burgundii: gra kościana

  • Kodama

  • Ginkgopolis

Znalazłoby się pewnie jeszcze sporo gier z wariantami solo, w które grałem, ale których już nie mam, ale wybaczcie - nie mam siły ich teraz szukać i wymieniać. Do głowy na szybko przychodzą mi Mage Knight (zupełnie nie rozumiem fenomenu tej gry), Władca Pierścieni LCG (mogłem sobie pozwolić na jedno LCG, ostatecznie wybrałem Horror w Arkham), Robinson (żałuję, że go sprzedałem, czekam na samodzielny dodatek), Karciane podziemia (losowość strasznie mnie denerwowała) i Onirim (nuda).


TOP 20 by Solo Meeple



20. Legendary

Cała seria Legendary to świetne deck-buildingi i każdy fan tej mechaniki i/lub rozgrywek solo powinien mieć jedną część w kolekcji. Poza tematyką nie różnią się one jakoś bardzo, więc wystarczy jedna. Aczkolwiek jeśli bardzo wam się spodoba, to różnice pomiędzy nimi są na tyle spore, że można mieć w kolekcji więcej ;)


Marvel wybitnie potrzebuje dodatków, bo sama podstawka jest najsłabsza, ale jeśli macie pieniądze i jesteście fanami tego uniwersum, to nic lepszego nie może się wam przytrafić!


Aliens i Predator oparte są na filmach i pozwalają przeżyć przygody z ekranów. Ociekają klimatem i wystarczą na wiele godzin gry. Plus można je połączyć w AvP :)


Reszty, jak Firefly czy Buffy, nie miałem okazji ograć, ale oparte są na tych samych zasadach z różnymi mniejszymi lub większymi zmianami w mechanice. Każda część jest świetna, więc przy zakupie kierowałbym się chyba osobistymi preferencjami a propos klimatu.



19. La Granja

La Granja to swego rodzaju połączenie Uwe Rosenberga ze Stefanem Feldem. Gra ma kostki (!!!) i mnóstwo możliwości punktowania, dzięki czemu szybko się nie nudzi. Do tego kilka fajnych mechanik i rozwiązań, poczucie rozwoju, niewielka cena... Z jakiegoś powodu gra ta przeszła w Polsce bez większego echa, ale to naprawdę solidne i wymagające euro, które za taką cenę powinno znaleźć się na półce każdego fana zbierania i wymieniania zasobów. Nie gwarantuję, że każdemu przypadnie do gustu, ale uważam, że warto dać jej szansę.





18. Loyang

Pierwszy raz spotkałem się z nią całkiem niedawno, ale bardzo mi się spodobała. W poniższej recenzji mówiłem, że nie wiem jak na dłuższą metę będzie z regrywalnością, ale ponieważ nadal nie zdobyłem maksymalnej liczby punktów, to wciąż mam jasny cel, do którego mogę dążyć. Każda partia jest nieco inna, ale w każdej nawet jeden punkt jest na wagę złota! No i gra zamyka się w 45 minutach, co też jest plusem. Nie dlatego, że nie lubię długich gier, ale lubię wymagające. Te zwykle są też zazwyczaj długie, dlatego kilka poniżej godziny też chętnie w kolekcji widzę.



17. Ganz Schon Clever

Mam już spokojnie ponad 150 partii na koncie i chociaż nie gram teraz już tak dużo, to co jakiś czas ciągle chętnie do niej wracam. Znakomita gra, w którą można grać na komputerze, na telefonie i na stole - zarówno w oficjalnej wersji, jak i print&play. Najlepsza z gier roll & write, które poznałem w tym roku - a trochę ich było.



16. Everdell

Chyba najładniejsza gra, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia. Everdell to prosty, ale wciągający worker placement, który w wariancie solo ma trzy poziomy trudności. Żaden z nich nie jest moim zdaniem szczególnie wymagający i to jest największy jego minus. Mimo wszystko każda partia jest niepowtarzalna, pełna klimatu i po prostu bardzo przyjemna. 200 zł tylko na wariant solo bym nie wydał, ale jako dodatek sprawdza się bardzo fajnie. Średnio przynajmniej raz w miesiącu mam potrzebę w nią zagrać - choćby po to, żeby podziwiać piękne grafiki na kartach.





15. Osadnicy: Narodziny imperium

Pokochałem tę grę od pierwszego zagrania i chociaż przez lata moje zauroczenie nią trochę osłabło, to wciąż nasz związek jest mocny. Osadnicy to rewelacyjna karcianka, w której budujemy swoje imperium - każda nacja ma własne karty, które jednak podczas gry możemy zasilać również wspólną pulą. Dodatki rozszerzają podstawowe mechaniki i chociaż nie zawsze robią to w idealny sposób, to też nie są niezbędne, żeby dobrze się bawić. Sama podstawka potrafi zapewnić godziny fajnej zabawy i bardzo żałuję, że solo wciąż gra nie doczekała się takiego trybu, na jaki zasługuje.



14. Aeon’s End

Zagrałem w podstawkę, po czym szybko zamówiłem na Kickstarterze praktycznie całą resztę, łącznie z wersją Legacy, która powinna lada moment do mnie dotrzeć. Aeon's End to świetny deckbuilding z ogromną regrywalnością i fajnym motywem: nie tasujemy w nim kart. Można dzięki temu "przygotować" sobie kolejne tury. A przede wszystkim przestać narzekać na losowość :)






13. Klany Kaledonii

Jeden z najlepszych Kickstarterów, jakie wsparłem. Od razu wydawało mi się, że będzie to wymagające i regrywalne euro i tak właśnie jest. Gra nie jest nowatorska, ale w świetny sposób łączy w sobie znane i lubiane mechaniki, tworząc grę jakby swojską, ale jednak nową. I przede wszystkim bardzo fajną. Solo gramy tylko o jak najlepszy wynik, ale osiągnięcie go jest bardzo trudne. Jednak starania, żeby się udało, są bardzo wciągające. Zdecydowanie polecam - szczególnie, że jest już polska edycja gry.



12. Piętaszek

Gra niestety jest obecnie bardzo ciężko dostępna, ale jeśli zobaczycie ofertę z drugiej ręki, to nie zastanawiajcie się i kupujcie! Jeśli wam się nie spodoba, to łatwo będzie ją sprzedać, ale raczej nie będzie to dla was problem, ponieważ Piętaszek to znakomita propozycja dla graczy solo. Piętaszek to wciągający i bardzo trudny deckbuilding z elementami push your luck, w którym staramy się wydostać z nieprzychylnej dla nas wyspy. A na końcu czekają piraci :)



11. Horror w Arkham: gra karciana

Nie miałem jeszcze wielu okazji do gry, ale tyle, ile udało mi się posmakować wystarczyło, żeby wyrobić sobie dobre zdanie o tej grze. Mamy tu wielką historię (a nawet kilka), ogromną regrywalność (o ile nie przeszkadza wam powtarzanie historii, ale skoro dobre filmy można oglądać po kilka razy, to dlaczego by nie przejść kilka razy tej samej gry? Szczególnie, że historia potrafi się nieco zmieniać, a bohaterowie też są inni.) Mechanicznie gra jest też bardzo udana i tak naprawdę jedynym minusem - dla niektórych - jest sam klimat Cthulhu. Jeśli lubicie, to jest to must have. Jeśli wam nie przeszkadza, to też powinniście spróbować.


10. This War of Mine

This War of Mine to kolejny dowód na to, że w grach coraz bardziej cenię sobie doświadczenie. Z mechanicznego punktu widzenia nic jej nie dolega, a całość faktycznie można opanować "w locie", czyli po prostu od razu siadając do gry i robiąc to, co mówi "instrukcja". Najważniejsze w tym tytule jest jednak to, co przeżywamy razem z naszymi bohaterami. Uprzątnięcie i rozbudowa naszej kryjówki, wyprawy po pożywienie, wodę i inne produkty niezbędne do przeżycia, odpieranie ataków obcych. Gra jest pełna decyzji, które czasem niestety trzeba podjąć. Pełna rozgrywka spokojnie może trwać kilka godzin, dlatego tytuł ten nie pojawia się może często na moim stole, ale zawsze jest to "konkretne" doświadczenie.



9. Roll Player

Uwielbiam kostki i manipulacje nimi, dlatego Roll Player od razu wpadł mi w oko. Pomogła w tym również tematyka, a w odróżnieniu od wielu innych graczy nigdy nie narzekałem na to, że po stworzeniu postaci gra się kończy, a nie dopiero zaczyna. Od pierwszej partii poczułem, że to świetna zabawa i do dziś tak mi zostało. Proste zasady, mnóstwo miejsca na kombinowanie i zdobywanie punktów, z których liczy się każdy jeden - osiągnąć maksymalny wynik jest naprawdę ciężko. Sama podstawka daje mnóstwo zabawy, ale ja i tak wypatruję już kuriera z dodatkiem.







8. Pola Arle

Gdy nie grałem jeszcze solo, Uwe Rosenberg nie był specjalnie moim idolem. Okazało się jednak, że: po pierwsze, nie lubię Agricoli i Ora et Labora, a po drugie, samemu gra mi się w jego gry o wiele lepiej. Pola Arle miałem już kiedyś w kolekcji, ale się na nich nie poznałem. Poza tym pojawiła się fajna oferta, żeby wymienić je na którąś z gier z serii Legendary :) Teraz, jako gracz solo, musiałem dać im jeszcze jedną szansę i Pola do mnie wróciły. Nie wiem jak długo zostaną, ale gra bardzo mi się podoba, a w kolejce do ogrania czeka jeszcze dodatek, który, sądząc z tego, co przeczytałem w instrukcji, daje sporo dodatkowych, fajnych możliwości. I chociaż nie jestem wielkim fanem gier, w których wszystko jest wiadome od początku (wiem jakie będą akcje, budowle, nic nie zmienia się w trakcie rozgrywki), to jednak Pola Arle są na tyle rozbudowane i wciągające, że na razie zupełnie mi to nie przeszkadza.



7. Nemo’s War

Nie do końca rozumiałem fenomen tej gry, zanim w nią nie zagrałem. I może nie jest „mega wow”, a duże znaczenie kostek może zniechęcić sporo osób, to jednak Nemo’s War pełne jest klimaty i zapewnia rozrywkę, o którą ciężko w innych grach. Z jednej strony jest to gra przygodowa, z drugiej push your luck, z trzeciej typowe euro z sałatką punktową. Jedna partia trwa przynajmniej dwie godziny, ale czas ten zlatuje naprawdę szybko. Jako tytułowy Kapitan Nemo pływamy po całym świecie na pokładzie Nautilusa i w zależności od tego, jaki przyświeca nam cel, kładziemy nacisk na inne elementy. Może to być eksploracja, może to być też eksterminacja. Tej co prawda nigdy nie brakuje w grze, ale jej waga w każdej rozgrywce może być zupełnie inna. I to też jest chyba jeden z większych plusów tej gry: w każdej partii niby robimy to samo, ale zawsze jest to jednak coś innego.



6. Wojna narodów

Mam wrażenie, że jest to bardzo niedoceniona gra. Biorąc pod uwagę fakt, że trafiała na wyprzedaże, a dodatek nie ukazał się w polskiej wersji (i tak już pozostanie), to na pewno coś w tym jest. Jednak Wojna narodów to moim zdaniem znakomity tytuł, który bawi w każdym składzie osobowym. Stajemy na czele cywilizacji, którą na przestrzeni czterech rund musimy rozbudować w sposób lepszy od rywali. Ogromna ilość kart i zależności między nimi sprawia, że każda partia jest inna. Zasady są za to bardzo proste - gra bardzo przypomina Cywilizację: Poprzez wieki, ale jest jej zdecydowanie prostszą wersją, co dla mnie jest dużym plusem. Tym bardziej, że wariant solo sprawdza się świetnie, a stajemy w nim przeciwko wirtualnemu rywalowi, z którym łatwo można przegrać. O tym jak bardzo podoba mi się ta gra niech świadczy fakt, że grałem w ną solo jeszcze zanim zacząłem grać solo :)



5. Szklany szlak

Trzecia gra Uwe Rosenberga. I obecnie moja ulubiona. W wariancie solo budujemy i punktujemy tak samo, walcząc o jak najwyższy wynik, ale zmienia się nieco sposób zagrywania kart. W trakcie siedmiu rund musimy wybrać 3, 4, 5, 6, 3, 4 i 5 kart. Tasujemy je i zagrywamy po kolei, wykonując tylko jedną z dwóch dostępnych akcji. Z dwóch ostatnich kart wybieramy jedną, której wykonujemy obie akcje, a druga odrzucamy. Tych kart nie możemy wybrać też w następnej rundzie. Zasady są więc proste, ale wprowadzają fajny element planowania i niepewności. Jednych może taka losowość denerwować, ale mi bardzo ona odpowiada. Szczególnie, że jest to Rosenberg, u którego jakakolwiek losowość występuje bardzo rzadko. Poza tym jedna partia trwa 30 minut, co też jest rzadkością dla tego autora. Bardzo polecam!



4. Viticulture: Essential Edition + Tuscany

Dla tej gry pozbyłem się Vinhosa Vitala Lacerdy - i to w wersji kickstarterowej. Nie widziałem miejsca na dwa worker placementy o produkcji win w kolekcji, a Viticulture wygrywało z rywalem w każdym składzie osobowym. Uwielbiam tę grę i zdecydowanie jest to mój ulubiony worker placement. Ilość kart przyprawia o ból głowy i sprawia, że każda gra jest inna. Ścieżek do zdobywania punktów jest tak dużo, że czasem można nie zrobić nawet żadnego wina i wygrać - dla niektórych jest to minus, ale dla mnie to ogromny plus. Vinhos wydawał się zawsze taki sam, natomiast Viticulture to rollercoaster, którego trasa cały czas się zmienia. W wariancie solo mamy do czynienia z Automą, która świetnie sobie radzi z blokowaniem nam miejsc i utrudnianiem życia. No i każe nam zdobyć sporą liczbę punktów, jeżeli myślimy o zwycięstwie. Do tego możemy zagrać w kampanię, która nieco zmienia różne elementy gry, co też wpływa na moją wysoką ocenę tego tytułu. Koniecznie jednak grajcie z dodatkiem. Bez niego to wciąż fajna gra, ale z nim jest rewelacyjna!



3. Gloomhaven

O tej grze słyszeliście już zapewne niemało, a usłyszycie jeszcze więcej, bo w 2019 roku pojawi się jej polska edycja od wydawnictwa Albi. Powiem więc tylko tyle, że jeżeli tęsknicie za grami typu Baldur’s Gate, w które grało się na pecetach te kilkadziesiąt już chyba lat temu, to musicie mieć Gloomhaven. Ogromna kampania, mnóstwo bohaterów, rozwijający się razem z nami świat, wspaniały system walki oparty o karty, sporo fajnych pomysłów (chociaż większość scenariuszy to typowe „bij zabij”)… Żebym tylko miał tyle czasu, ile ta gra wymaga… Mam wrażenie, że kampanię zakończę już w jednej drużynie z bohaterem kierowanym przez moje dziecko - przy czym żona nie jest jeszcze nawet w ciąży…



2. Freedom: The Underground Railroad

Freedom to gra, którą poznałem dzięki ubiegłorocznej liście najlepszych gier solo wg użytkowników BGG. Zrządzeniem losu akurat ktoś sprzedawał na Facebooku, więc szybko zareagowałem i kilka dni temu gra wylądowała w mojej kolekcji. I jest fenomenalna! Zasady są bardzo proste i początkowo może się wydawać, że ta gra nie ma prawa być dobra. A przynajmniej tak dobra. Ale gdy usiądziecie przy niej, zobaczycie jak wiele możliwości oferuje, jak każda gra się zmienia, jak każda decyzja ma swoje konsekwencje i jak mało jest miejsca tu na błędy. Freedom bardzo łatwo opanować, ale bardzo trudno wygrać. I to też jest duża zaleta. Tematyka również nie jest prosta, ale potraktowana została w idealny wręcz sposób. Nie jest to łatwo dostępna gra, pewnie też nie tania, ale jeśli będziecie mieli sposobność, to poważnie rozważcie jej zakup. Dla mnie to majstersztyk.



1. Spirit Island

Freedom był odkryciem 2017 roku, a Spirit Island jest odkryciem 2018 roku. Chciałem wejść „all in” przy okazji Kickstartera na kolejny dodatek, ale cena niestety okazała się zaporowa. Udało mi się trafić jednak po dobrej cenie używany egzemplarz i nie zastanawiałem się ani chwili. Ciężko będzie przebić ten tytuł! Spirit Island oferuje rewelacyjną zabawę podczas gry - wszystko składa się na grę przynajmniej 9/10. Ale to, co winduje ją do 10/10 to chyba niekończąca się wręcz regrywalność. Osiem duchów, cztery scenariusze, trzech adwersarzy (z których każdy oferuje liczne poziomy trudności) - i to wszystko można dowolnie łączyć! Możemy grać za każdym razem inaczej i gry starczy nam na kilkaset rozgrywek! I to wszystko bez dodatku, który nie jest drogi, a wprowadza kolejne morze możliwości! Rewelacja pod każdym względem i chociaż grałem dopiero kilka razy, to wiem już, że w tej chwili to mój najlepszy tytuł solo!

6679 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page